Studnia w Kamionku
28 listopada 2021Kamionek to niewielka miejscowość, której nazwa wywodzi się od płytko położonych kamieni wapiennych, które nieodłącznie związane są z dziejami tej części Górnego Śląska. Po raz pierwszy w dokumentach istnienie w tym miejscu osady stwierdzono dosyć późno, bo w 1531 roku jako miejscowość płacącą dziesięcinę na rzecz kolegiaty św. Krzyża w Opolu. W Kamionkiem związane jest kilka legend. Jedną z nich jest ta o studni, która pozostaje najstarszą budowla we wsi.
Studzionka ta znajduje się na środku niewielkiego półwyspu usypanego na środku wioskowego stawu. Niewielkie źródełko znajdujące się w tym miejscu od stuleci zapewniało okolicznym mieszkańcom wodę pitną. W czasie okrutnej wojny trzydziestoletniej (1618-1648) przez ziemie Śląska przemaszerowywały różne armie dla których na porządku dziennym były rozboje, grabieże i konfiskaty. Gdy pewien szwedzki oddział w czasie tego długiego konfliktu zbliżał się do wioski, jej mieszkańcy zakryli źródełko wielkim wapiennym głazem. Liczyli przy tym na to, że zagraniczni żołdacy nie zatrzymają się na dłużej w miejscu pozbawionym wody pitnej. Gdy Szwedzi weszli do sołectwa zostali poinformowani przez przedstawiciela mieszkańców, ze wszystkie zapasy zostały już rozgrabione, a mieszkańcy czerpią wodę z rzeki Odry, oddalonej od wsi o kilka kilometrów. Dowódca żołnierzy wpadł wtedy w furię, jego oddział bowiem od kilku dni uciekał przed przeciwnikiem, był głodny, a zapasy wody kończyły się w zastraszającym tempie. Szwedzi nie dali spodziewanego przez mieszkańców pardonu, w złości spalili wioskę i wyrżnęli ludność.
Po wojnie w to miejsce sprowadzono nowych osadników, dla których istnienie źródełka pozostawało tajemnicą. Pewnego upalnego lata 1868 roku w stawie zabrakło wody, a jego dno pokrywał jedynie spękany muł. Zdziwieni mieszkańcy zostali zmuszeni do przywożenia wody pitnej z pobliskiego Kamienia Śląskiego, a dla zwierząt z Odry, niedaleko Choruli i Kątów Opolskich. Nie widzący nadziei na poprawę swojego losu wysłali niewielką delegacje na Górę św. Anny, aby poszukać rady w tamtejszym klasztorze franciszkanów. Przeor widząc niedolę ludu poradził im, aby udali się na pielgrzymkę do znanej z cudownego działania studzienki w Ujeździe, gdzie mieścił się także kościół Matki Bożej.
Po powrocie do Kamionka delegacja ogłosiła mieszkańcom, co mają zrobić, a ci podzielili się na dwie grupy. Jedni ruszyli do Ujazdu, a drudzy pozostali we wsi i zaczęli czyścić staw z mułu. Gdy tak walczyli z oczyszczaniem dna zauważyli, że wioskową drogą szedł znany im kominiarz, którego poprosili, żeby im pomógł. Ten , znając niemal wszystkich mieszkańców i wiedząc o ich problemie, chętnie przystał na propozycję. Jako że był silny wziął do reki kilof i uderzył w dno. Rozległ się głuchy trzask, a narzędzie pękło w jego rękach. Wszyscy rzucili się w to miejsce i zaczęli rękoma odgrzebywać głębokie warstwy mułu. Po jego odgarnięciu natrafili na wielki kamień z wapienia. Wspólnymi siłami odsunęli go i zaczęli krzyczeć z radości. Kamień skrywał wylot ocembrowanej studni, zakrytej w czasie wojny trzydziestoletniej. Na zmurszałych linach ciągle wisiały różnego rodzaju garnki, którymi kiedyś czerpano wodę ze studni. Woda niemal od razu znowu zaczęła tryskać ze źródełka. W podzięce za ten cud mieszkańcy Kamienia co roku 2 lipca udają się do Studzienki koło Ujazdu na pielgrzymkę dziękczynną.
W innej wersji tej legendy zamiast Szwedów występują Tatarzy, a historia rozgrywa się w średniowieczu.