Legenda o diabelskich ruinach w Rożniątowie

Legenda o diabelskich ruinach w Rożniątowie

5 lutego 2022 0 przez SemperSilesian

Z tak zwaną Górą Ruiną w Rożniątowie związanie jest wiele legend. Prawdziwa historia tego miejsca jest jednak nie mniej fascynująca.

 

Rożniątów to niewielka wioska u stóp Masywu Chełmskiego. Pomiędzy nią a niegdyś Strzelcami Wielkimi, a obecnie Strzelcami opolskimi rozciągał się las, zwany Lipicze. W tym lesie na wzgórzu zwanym Kaplicznym, którego wysokość wynosi 261 m n.p.m. Znajduje się tajemnicze miejsce, ruiny budowli o ciekawej i niejednoznacznej historii. Z miejscem tym, odseparowanym od reszty wioski wiąże się wiele ciekawych legend, z których część do dzisiaj pozostaje żywa wśród okolicznych mieszkańców.

O Księciu Ciemności

Według jednej z legend miejsce to opanowane było przez złe moce Księcia Ciemności – samego szatana. W XVIII wieku okoliczni mieszkańcy, którzy lękali się lasu i wzgórza postanowili za namowami lokalnych księży zbudować w tym miejscu kościół. Rozpoczęto budowę, która na początku szła gładko. Wykopano miejsce na fundamenty, a mieszkańcy z zapałem zaczęli zwozić na miejsce kamienie z okolicznych pól. Następnego dnia rozpoczęto dalsze prace: zasypywano fundamenty i stawiano mury. Gdy nadszedł wieczór mieszkańcy udali się do swoich siół. Nazajutrz okazało się, że wszystko co zbudowali zostało zniszczone, przez wielkie głazy, zbyt ciężkie, aby mogła je podnieść ręka śmiertelnika. Niezrażeni wieśniacy zaczęli pracę od nowa. Kolejnego dnia znów ich wysiłek zniszczono. Sytuacja powtarzała się przez kilka kolejnych dni. Nie pomogły msze, woda święcona ani rzewne modlitwy. W końcu uznano, że to dzieło szatana. Zrezygnowani mieszkańcy postanowili postawić nowa świątynię w pobliskim Szymiszowie, a wzgórze i las pozostawić w rekach Księcia Ciemności. Co ciekawe ogromne głazy, rzucane ponoć przez samego Księcia Ciemności oraz fundamenty, uważny podróżnik może odnaleźć jeszcze dzisiaj.

O rycerzach św. Jadwigi

Inna z legend związanych ze Wzgórzem Kaplicznym w lesie Lipicze dotyczy dość popularnego w kulturze mitu. Ponoć pod wzgórzem w wiecznym śnie spoczywają śląscy rycerze św. Jadwigi (Hedwig von Schlesien) – popularnej na Śląsku patronki – którzy zostaną przebudzeni, gdy nad śląskimi ziemiami zbiorą się ciemne chmury.

O burzy i dachu

Pewnego spokojnego wydawałoby się dnia, od strony Strzelec Wielkich nadeszła niespodziewanie wielka burza. Siła żywiołu zerwała dach z popadającej w ruinę kaplicy na Wzgórzu Kaplicznym i swą siłą zaniosła go, aż do Szymiszowa, do kościoła ewangelickiego. Mieszkańcy uznali, że jest to sygnał do tego, aby na powrót poświęcić świątynię na katolicką.

O górze kaplicznej

W pierwszej połowie XIX wieku, kiedy miejscowość należała do hrabiego Andreasa Renarda, właściciela Strzelec Wielkich i okolic, jego żona hrabina Eufemia, rozkazała wybudować w tym miejscu kapliczkę. Miała być ona wotum wdzięczności za ocalenie pobliskiej wioski – Suchych Łanów od pożaru. Kapliczkę wybudowano w 1838 roku i poświęcono ją św. Florianowi – patronowi strażaków, hutników, kominiarzy, garncarzy i piekarzy, a więc zawodów, które mają coś wspólnego z ogniem. Według hagiografii chrześcijańskiej miał ugasić palącą się wioskę za pomocą jednego wiadra wody. W połowie XIX wieku dolinę Odry nawiedziła powódź, która pochłonęła wiele istnień ludzkich i zniszczyła wiele siół i wiosek. Bezdomni i poszkodowani szukali pomocy w Strzelcach, a hrabina Eufemia, widząc rozmiary klęski żywiołowej oraz pragnąc dać zajęcie zrezygnowanym ludziom zleciła przebudowanie kaplicy na kościół. W pracach budowlanych udział mieli wziąć poszkodowani w powodzi, za co hrabina oferowała im żywność. Jednak wraz ze śmiercią wiekowej już hrabiny, jej następcy nie chcieli finansować dalej budowy, która od tego czasu popada w coraz większą ruinę.

A jak było naprawdę

W rzeczywistości słynne ruiny to naprawdę pozostałości kaplicy wzniesionej na rozkaz hrabiny Eufemii. Miała ona upamiętniać straszne pożary, które nawiedzały Suche Łany (obecnie jest to dzielnica Strzelec Opolskich). Na patrona wybrano św. Floriana, gdyż oprócz tego, że jest on uznawany za patrona walczących z pożarami, była także patronem Suchych Łanów. Jej funkcję potwierdza nazwanie wzgórza Kapellenberg, czyli Górą Kapliczną. Samo wzgórze, na którym mieszczą się ruiny ma wysokość 261 m n.p.m, a w jego okolicy archeolodzy odkryli występowanie ceramiki z okresu wpływów rzymskich, śladów wytopu żelaza, być może pochodzących nawet z epoki mezolitu. Wybudowana w latach 30. XIX wieku kaplica miała 6–7 metrów wysokości i około 10 m2 powierzchni podstawy. Wybudowano ją w stylu neogotyckim, a w środku ku czci fundatorki umieszczono obraz przedstawiający św. Eufemię. W środku w niewielkiej niszy znajdowała się figura św. Floriana. Później rzeczywiście planowano przebudować kapliczkę na kościół, jednak do realizacji tego zamierzenia nigdy nie doszło.

Dlaczego więc wzgórze do dzisiaj cieszy się zła sławą? W średniowieczu i nowożytności Strzelce Wielkie dysponowały tzw. prawem miecza. Prawo to zezwalało na wykonywanie kary śmierci. Na miejsce straceń wybrano wzgórze w lesie Lipicze, to samo, na którym kilka wieków później powstanie kaplica.

Zachowało się kilka relacji o zbrodniach, które zakończyły swój bieg na lipicznym wzgórzu, z których najciekawsza dotyczy zamordowania księdza i pustelnika baron Ferdinanda Tracha von Brzezie. Był on paziem na dworze biskupa wrocławskiego, Sebastiana von Rostock, a w 1665 roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez lata pełnił rolę księdza i proboszcza w Centawie, Lubowicach i Raciborzu, po czym zdecydował się pełnić pustelnicze życie w okolicach Góry św. Anny. 10 maja 1701 niespodziewanie odwiedził go posłaniec pocztowy. Zażądał on zapłaty za przysługę sprzed dwóch lat – o jaką przysługę chodziło, źródła milczą. W wyniku sprzeczki, która następnie wynikła doszło do rękoczynów, a posłaniec zabił pustelnika. Zabójce aresztowano i skazano na śmierć. Wyrok wykonano poprzez powieszenia na wzgórzu kaplicznym, zwanym także Szubieniczną Górą.

Rysunek z 1536 roku przedstawiający Strzelce Wielkie. Na pierwszym planie wzgórze straceń w lesie Lipicze.

W 2017 roku Nadleśnictwo Strzelce Opolskie przy wsparciu lokalnego komitetu More antiquo, zabezpieczyło budowlę, wycięło otaczające je zarośla oraz dobudowano brakujące elementy w ścianach.